Jun 2, 2011

New York, i'm all up in you.



Znowu naszło mnie na Kings of Leon.. chyba nigdy mi się nie znudzą na tyle, że wyrzucę płyty w kąt i więcej nie przesłucham.. A od wczoraj to wszystko dzięki koncertowi live at the O2, London. Cudowny. Są dla mnie tak autentyczni.. Uwielbiam ich!!! a od wczoraj w szczególności Jareda - gitarzystę,hihi (aaaaa *JAKI on jest przystojny!*) Byłyśmy tam z Karo. Ach no własnie, wczoraj pierwszy raz odwiedziłam Redan - od piątku zaczynam pełnoprawne praktyki w Top Secret.. już wiem, że będzie ciekawie. A i jeszcze jedno.. WRESZCIE złożyłam papiery na FILMÓWKĘ. No i to wszystko w jeden dzień. (nie obyło się bez dramatycznych zdarzeń - nie mogę chodzić tak sobie starłam stópki! eh)

One thing about being on the top of the world:
it gives you a long, long way to fall.



Poznaliście już Bruna. Bruno, to mój blog.

ps. nie wiem czy to przez dzień dziecka ale dzisiaj odczułam ulgę. wszystko jak do tej godziny idzie dobrze. Co tam, że nie dostałam nawet życzeń *do tej pory*, ważne że nie jest źle.