May 19, 2011

But most of the time, WHAT YOU SEE IS WHAT YOU GET.



(w lewym górnym rogu ofc Shakira)


Ostatni tydzień obfitował w niewyobrażalnie dużą ilość silnych emocji. Zaczęło się od matur (wos, angielski, geografia) poprzez 18 urodziny Martuśi, maturę ustną z polskiego *największy stres ze wszystkich tych egzaminów ever* aż do wczorajszego koncertu Shakiry *serduszko*. Jak mój organizm ma spokojnie iść naprzód? Nie ma takiej opcji.. aż wreszcie doszłam do pewnego wniosku.. rzeczywiście życie podejmuje czasami ZA NAS decyzje. To dlatego geografia poszła mi źle. Bo ja po prostu nie powinnam wylądować na prawie(?). Gdyby nie to, że z jakiś miesiąc zaczęłam się nad nim poważnie.. wahać byłabym zrozpaczona. (chociaż jak to mówią nie dzielmy skóry na niedźwiedziu bo może jednak pół Polski, ba (wystarczy jak Łodzi) nie napisało tej geografii.. dobrze!)

Urodziny Marty? Doszłam do wniosku, że jest ogromną szczęściarą i uwielbiam ja za to! Wczorajszy koncert? idealny w każdym calu! Dzięki niemu spojrzałam na Shakirę z innej perspektywy i już dzięki temu spodobało mi się kilka nielubianych wcześniej piosenek! Just say RABIO-SA! A teraz czas na wymarzone, upragnione wakacje! (co prawda w piątek od 13:40 najem się jeszcze troszkę stresu, ale to tylko ustny z angielskiego) W takim razie mam przesłanie na te 4 miesiące i 12 wolnych dni od jakichkolwiek obowiazków edukacyjnych(!)
'IŚĆ TWORZY WSPOMNIENIA, piękne wspomnienia o których nigdy nie zapomnę' A tymczasem pójdę stworzyć listę rzeczy.. w pewnym sensie szalonych, których dokonam w przeciągu tego najdłuższego wolnego czasu w całym życiu!:)

trochę tego co mnie dzisiaj zainspirowało (z THE RUNAWAYS):